Z boku, z zewnątrz, z daleka

(V.K.)

Bez zbędnych słów: mamy tu chłopa, jego siostrę, rodziców i wiedźmę. Kolejną postacią jest dom.
Następnie mamy miejsce, gdzie wszystko się wydarzyło, lokalizacja opowieści, zapomniana samotność.
A także: mamy tu opowieść.
Wszystko pod ręką i na dłoni, jak to zwykle bywa, kiedy się czyta ze zmarszczek.

Mamy tu żywioły: przede wszystkim ogień.
Mamy też dwie drogi: stary gościniec z przystankiem autobusowym oraz kręcony skrót wydeptany w trawie blisko potoku.
Mamy tutaj nawet wrażenie z chłopa: wysoki, chudy, czarny.
Mamy też wzmianki o jego podróżach do Grecji i Włoch – i jeszcze odczucie, że naprawdę dużo podróżował i że wszędzie był, chociaż inne kraje już się nie pojawiają, z czego potem wypływa, że wszędzie jest jedynie Grecja z Włochami.
Jeszcze jedno wrażenie z chłopa: bardzo zdolny.
Dwa razy pojawia się to samo zjawisko: pierwszy śnieg. Zawsze coś znika. Ale to dopiero na końcu, najpierw wiedźma dostanie się przez siostrę do chłopa – a z nim do domu.

I tu zaczyna się opowieść: stale była w kuchni, rozłożona na ławie, na której musiał z nią współżyć.

Może właśnie w tym mamy perypetię.

Następna od razu się dołączy: rodziców i siostrę wypędziła do stajni.

Czyli: klasyka.

Dom był z kamienia i drewna. Sam to wszystko rozłupał i narąbał, sam postawił komin, sam ociosał bale konstrukcyjne, sam zrobił meble. Znał się na wszystkich rzemiosłach. W kredensie były szuflady z dwóch stron. 

Co ważniejsze: sam sobie zrobił narzędzia.

Potem wiedźma wyrzuciła go do tej samej stajni co rodziców i siostrę.

Na stare lata poszedł do roboty: aby miał emeryturę.

Spadł na niego ciężar i zaczął się upijać.

Nie przepadał za brudem.

Chodził nawet na czworaka: pił.
Sąsiad go zawsze znajdował na gościńcu i zabierał do domu: aby nie zamarzł.

Stale to samo: klasyka.

A teraz ta druga droga: skrót. Spadł pierwszy śnieg. Sąsiad skręcił: gdyby poszedł gościńcem, znalazłby go, ale nie szedł – i chłop zamarzł.

Po roku, bo znowu padał pierwszy śnieg, co jest precyzyjniejszym określeniem czasu niż jakakolwiek data, zaczął płonąć dom.

I to już wszystko.

Sam zamarzł.

Ale dom zabrał ogniem.

Przynajmniej tak to się wydaje z zewnątrz, z boku, albo z daleka.

Przy tym: wszędzie i wszystko to jedynie słowa, które razem z innymi powtarzają się w długich zdaniach – i czegoś im brakuje.

                                                                                                                                                               Korekta: Angelika Niewiadomska


Dušek Dušan (ur. 1946), słowacki poeta, prozaik, scenarzysta filmowy, autor sztuk radiowych oraz literatury dla dzieci i młodzieży.


Aleksandra Gramatnikowska

Studentka V roku warszawskiej słowacystyki

Previous
Previous

Wiersze Iny Iwanowej

Next
Next

Wiersze Ninka Kiriłowa