Słowo pierwsze z cyklu “Opowieści z Vukovaru”
Wojna to naprawdę coś najstraszniejszego i najbardziej zgubnego dla ludzkości. Liczne gesty, pojedyncze słowa i znaki, którymi jeszcze do wczoraj rzucaliśmy na prawo i lewo, teraz, w wirze śmierci, stały się jaśniejsze.
Vukovar to z pewnością najbardziej szczere miasto na świecie, bo w nim każde słowo właściwie w tej samej chwili znajduje odbicie w sercu.
W Vukovarze już się nie zdarzy, żeby ktoś wam życzył dobrego dnia, a nie był przy tym szczery. Kiedy ktoś was pyta o zdrowie, nie ma na myśli przeziębienia, reumatyzmu czy czegoś podobnego. On tak naprawdę myśli o waszym życiu i ranach, które mogliście odnieść, nawet wtedy, gdy grzecznie siedzieliście w piwnicy. A może gdy pomagaliście komuś na ulicy. Odłamek, pocisk, kula są szybsze od waszych myśli i brutalnie przerwą nawet najpiękniejszy dziecięcy sen, jak temu półrocznemu dziecku w matczynym objęciu. Zniszczą też te kilka chwil, których chwytają się wszyscy pogrążeni w wojnie, żeby przynajmniej w wyobraźni pobyć ze swoimi bliskimi.
Wierzcie mi, wojna to największa podłość, jaką w swoim zepsuciu wymyślił człowiek, chyba zresztą po to, żeby po wszystkim pod pozorem litości móc od nowa upokarzać.
Wydaje mi się, że jestem jednym z nielicznych szczęściarzy, którym udało się spisać swoje myśli w pogoni za tym, co utracone lub jeszcze niezdobyte, wszystko jedno. I zawsze, pisząc, gdzieś na dnie swoich myśli, a czasem i przed żywym obrazem krwi, śmierci i zniszczenia, nie zapominałem o walczących, o chorwackich obrońcach, którzy nie mieli szczęścia, którzy nie doczekali swoich myśli, a co dopiero swoich rodzin i swoich ukochanych.
Zamiast nich przyjmijcie jednak moje pierwsze słowo, słowo prawdy i miłości.
Konsultacja: Janusz Szablewski
Korekta: Angelika Kosieradzka
18 listopada 1991 roku padł Vukovar – miasto położone w północno-wschodniej części Chorwacji, tuż obok granicy z Serbią. Wcześniej przez 87 dni było ono oblężone przez Jugosłowiańską Armię Ludową i serbskie oddziały paramilitarne. Po kapitulacji mieszkańców Vukovaru wygnano ze zrównanego z ziemią miasta, część z nich zamordowano. Taki los spotkał między innymi pacjentów i pracowników medycznych vukowarskiego szpitala (około 200 osób), których 20 listopada wywieziono na pobliską farmę Ovčara i rozstrzelano. Wśród ofiar znalazł się dziennikarz Siniša Glavašević, autor cyklu Opowieści z Vukovaru (Priče iz Vukovara), który w zwięzłych, lecz pełnych treści opowiadaniach pisał nie tylko o swoim doświadczeniu wojny, ale także o życiu i młodości w rodzinnym Vukovarze. Tydzień przed tragiczną śmiercią Glavasević wysłał faksem do Zagrzebia 24 krótkie teksty. Niedługo potem można było usłyszeć je w chorwackim radiu – każdego dnia czytano po jednym z nich.
W Polsce wojenny dramat Vukovaru niestety nie jest powszechnie znany. Uważam, że Opowieści… to wyjątkowe świadectwo tego czasu i dlatego zdecydowałam się na ich tłumaczenie. Ufam, że w trzydziestą rocznicę dramatycznych wydarzeń chorwackie miasto-bohater i postać Sinišy Glavaševicia, któremu poświęcam ten przekład, zapiszą się w naszej pamięci.
Słowo pierwsze (Riječ prva) rozpoczyna cykl Opowieści z Vukovaru.