Losy więźniów obozu koncentracyjnego po wojnie w powieści „Pieniądze od Hitlera” Radki Denemarkovej
Losy więźniów obozów koncentracyjnych to temat stosunkowo rzadko poruszany w literaturze. O wiele częściej dzieła literackie dotyczą samego życia obozowego lub wspomnień z obozu, czego przykładem mogą być chociażby opowiadania autorstwa Tadeusza Borowskiego, które przybliżają nam realia życia w obozach zagłady. Inaczej do tematu ofiar wojny podeszła Radka Denemarková. Przedstawiła ona losy wracającej z obozu w Terezínie Gity Lauschmann. Dla wielu osób koniec wojny wcale nie oznaczał końca piekła. Czasami ci, którzy przez całą wojnę uważali się za ofiary, stawali się katami.
W 1945 roku, po zakończeniu drugiej wojny światowej, Gita Lauschmann po doświadczeniu dramatu obozu koncentracyjnego chciała powrócić do swojego domu w Puklicach. Zrobiła to, bo chciała znów żyć dawnym życiem, o czym świadczą słowa: „Dotyk życia, którym żyła. Teraz życie tylko obserwuję. Ale znajdę sposób, jak życie przeżyć”.(1) Miała wtedy szesnaście lat, była żydowską Niemką z obywatelstwem czechosłowackim. Wróciła tam, wciąż mając w pamięci obrazy walki o przetrwanie w obozie koncentracyjnym. Straciła najbliższą rodzinę o żydowskich korzeniach. Wiedziała, że przeżył tylko jej brat – Adin, ale nie miała żadnych informacji o tym, gdzie się znajduje. Jak się jednak okazało, przeżycia w obozie były jedynie początkiem jej piekła. Ona i cała jej rodzina została uznana za niemieckich kolaborantów i na mocy dekretów prezydenta Edvarda Beneša utraciła cały swój majątek, który został przekazany Czechom. W opinii niemieckich ekspertów dekrety te sankcjonowały „rabunek ziemi”. Co więcej, by zyskać ziemię, nie potrzeba było nawet postępowania sądowego. Dekret nr 12 zakładał przeprowadzenie konfiskaty mienia „zdrajców” w postępowaniu administracyjnym.(2) Czeska propaganda – bez względu na zabarwienie ideologiczne – popierała akcję wygnania Niemców sudeckich. Całą operację określono eufemistycznym terminem odsun, czyli odsunięcie, przesunięcie. Przedstawiano ją jako wyraz sprawiedliwości dziejowej wobec społeczności, która swą kolaboracją z Hitlerem sprowokowała nazistowski atak na Czechy. Niemców sudeckich obarczono kolektywną winą za wszystkie zbrodnie popełnione przez faszystowskich okupantów w latach wojny.(3) Gita z mieszkanki Puklic, która wraz z rodziną była częścią lokalnej społeczności, stała się jej największym wrogiem. Na miejscu dowiedziała się, że utraciła wszystko, a przyjazdu w rodzinne strony omal nie przypłaciła życiem, gdyż jej dawni sąsiedzi, którzy teraz przejęli jej majątek, chcieli się jej pozbyć. Gita jednak postanawia walczyć o sprawiedliwość, a przede wszystkim o oczyszczenie imienia własnej rodziny. W 2005 r. jej rodzice zostali zrehabilitowani i mogła walczyć o odzyskanie bezprawnie zabranego majątku. Pokazała jednak, że nie zależy jej na zemście, a na pamięci o jej ojcu, i w ramach ugody chciała, by mieszkańcy Puklic utworzyli muzeum rolnictwa, o którym marzył jej ojciec, i postawili mu pomnik. Zaślepiona nienawiścią, niewidząca własnych błędów i obawiająca się utraty zagarniętego majątku społeczność, walczy z nią i upublicznia sprawy z jej życia prywatnego, np. problemy ze zdrowiem psychicznym, które w przypadku osób ocalałych z obozów są zjawiskiem powszechnym. Wątek oskarżeń pozwala nam poznać kolejne tragiczne momenty z życia kobiety, np. zbiorowy gwałt, którego na niej dokonano, zabicie czteromiesięcznego synka na jej oczach oraz samobójstwo męża. To przelało czarę goryczy i Gita postanowiła odzyskać swój majątek. Mieszkańcy Puklic nie wykorzystali nawet momentu, kiedy jednemu z nich – Denisowi udało się ją ponownie przekonać do ugody w postaci pomnika. Kobieta nie dożyła zakończenia sprawy, a doprowadzeniem jej do końca zajęła się jej wnuczka – Bara. Jej jednak nie chodziło już tylko o sprawiedliwość i przyznanie się winnych do błędu, ale także o odzyskanie całego bezprawnie zagarniętego majątku.
Powieść „Pieniądze od Hitlera” ma drugi tytuł – „Letnia mozaika”, ponieważ cztery z jej pięciu części, które opisują poszczególne powroty, dzieją się latem. Lato to pora roku kojarząca się z ciepłem, światłem. Tymczasem u Denmarkovej to czas powrotu do ciemnej przeszłości, bardzo bolesnej. To czas, kiedy rany z przeszłości rozdrapywane są na nowo. Jedynie wydarzenia w ostatniej części odbywają się jesienią. Właśnie wtedy umiera Gita, co też może mieć znaczenie symboliczne – to czas, kiedy pojawia się chłód, drzewa tracą liście, przyroda szykuje się do zimowego snu. Książka ma także dwa motta. Pierwszym z nich są słowa Grahama Greene’a: „Czyż nie mamy do wszystkich swoich postaci takiego mniej więcej stosunku: to jestem ja i niech mi Bóg wybaczy?”. Ten cytat idealnie obrazuje stosunek mieszkańców Puklic do powracających z obozów. Wcześniej, przed wojną traktowali Lauchmannów z szacunkiem, jako część własnej społeczności, natomiast po wojnie oskarżyli ich o kolaborację i podstępnie wykorzystali możliwość zagarnięcia ich majątku. To, jak bardzo są dwulicowi, pokazuje opowieść matki Denisa o tym, jak zabili brata Gity – Adina: „Przesłuchiwali Adina tutaj w pałacyku, a wieczorem go zamknęli – tak tylko, żeby go postraszyć – w sejfie starego Lauschmanna (…). I zapomnieli o nim. Rano go wyciągnęliśmy, prawie się udusił, ale ciągle jeszcze żył. W końcu zamknęli go w stodole, przywiązali do belki i zostawili, żeby zdechł z głodu. (…) Zakopali go w jabłoniowym sadzie”.(4) Uważa ona, że nie było to morderstwo, ale jedynie „wspomagana śmierć”: „A też prawda, że ręki na niego nie podnieśli. Po prostu zdechł z głodu i z pragnienia, w końcu był taki upał…”. (5) Myślą, że robią to dla sprawiedliwości i to tylko inne wcielenie ich uczciwości, z którego zostaną rozgrzeszeni. Drugim mottem jest przysłowie żydowskie – „Człowiek myśli, Bóg się śmieje”. Tak jest właśnie z losami Gity i mieszkańców Puklic. Myśleli o tym, jak ukryć i usprawiedliwić swoje zachowanie, także przed Bogiem. Gita myślała o tym, jak wywalczyć sprawiedliwość, co też nie w pełni jej się udało. Okazuje się, że często starania człowieka nie są wystarczające w obliczu działania sił wyższych. O tym, że przed Bogiem nie ma ucieczki i to on decyduje, jak potoczy się nasze życie i kiedy zostanie ono zakończone, świadczą chociażby ostatnie słowa, które udało się napisać Gicie w jej zapiskach: „Jeszcze nie, jeszcze nie, ja jeszcze nie chcę, Panie Boże, jeszcze nie…”.(6) Nie chciała jeszcze umierać, chciała, za namową Denisa, przekazać jeszcze wiele, ale nie zdążyła.
Osoby, którym udało się przeżyć obóz koncentracyjny, chcą wrócić do swojego domu, który jest dla nich ostoją i miejscem oznaczającym normalność sprzed czasów wojny. Można powtórzyć za Eliade, że są to ich „święte miejsca prywatnego świata”. Uważał on, iż istnieją uprzywilejowane okolice, jakościowo różne od innych, np. ojczysty pejzaż, miejscowość związana z pierwszą miłością albo ulica czy zakątek pierwszego cudzoziemskiego miasta zwiedzanego w młodości. Wszystkie te miejsca zachowują nawet dla człowieka najgłębiej niereligijnego wartość wyjątkową.(7) Tam dorastali i to właśnie stamtąd mają najlepsze wspomnienia. Dom rodzinny przepełniony jest rzeczami, które kojarzą się Gicie z jej ukochaną rodziną. Kiedy widzi wiszący na haku przy drzwiach kapelusz, od razu wspomina, że jest to przedmiot należący do jej ojca, który zawsze miał na sobie, zanim zabrali go do obozu: „Bezlitosny cios nadziei prosto między oczy. Na wysokim wieszaku w holu wisi kapelusz taty, jeszcze tam wisi, nie zdążył go wtedy założyć, mimo że nie wychodził z domu bez nakrycia głowy. Nigdy. Nie zdążył go założyć wtedy, kiedy go zabierało gestapo”.(8) Rzeczy są dla niej symbolem szczęśliwego dzieciństwa, do którego stara się wrócić pamięcią. Są one też pewnym przypomnieniem bezpiecznych czasów. Zajmują one jakieś miejsce, co wystarczy, by nasza egzystencja była przewidywalna i bezpieczna.(9)
Obozy koncentracyjne dehumanizowały, zezwierzęcały człowieka. Odbierano mu wszelką godność, traktowano w brutalny i nieludzki sposób. Ludzie byli poddawani eksperymentom medycznym, bici i bez skrupułów zabijani. To człowiek drugiemu człowiekowi zgotował taki los i te doświadczenia powinny nauczyć nas unikania nienawiści do drugiego. Mieszkańcy Puklic nie wyciągnęli jednak żadnej lekcji z II wojny światowej. Sposób, w jaki wypowiadają się o Gicie i jej rodzinie, jest dehumanizujący i obraźliwy. Nazywano ją nawet faszystką, mówiono o niej w sposób lekceważący. Nie zmieniają swojego stosunku nawet od czasu jej pierwszego powrotu do 2005 roku, kiedy walczy o sprawiedliwość. Swoją nienawiść przekazują na młodsze pokolenia, które przejmują pogardliwy język. Wyjątkiem jest postać Denisa, który czuje się osaczony błędami własnej rodziny i chociaż w minimalnym stopniu stara się je naprawić. Mieszkańcy Puklic to ludzie pozbawieni jakichkolwiek skrupułów. Zasłaniają się wymierzaniem sprawiedliwości, a tymczasem nie różnią się niczym od zbrodniarzy wojennych, którzy kradli, zabijali i głodzili na śmierć. Są całkowicie pozbawieni ludzkich odruchów. Powrót z piekła miał być dla szesnastoletniej wtedy Gity stabilizacją i powrotem do normalności, a okazał się powrotem do tragicznej przeszłości. Jej stare otoczenie nie zwracało uwagi ani na jej młody wiek, ani na to, że kiedyś żyli razem w zgodzie. Najważniejsze było zachowanie majątku za wszelką cenę, nawet jeżeli tą ceną było ludzkie życie. Nie zatrzymano się przed pozbawieniem życia Adina i zakopaniem go w sadzie, ani przed więzieniem Gity. Kiedy ją pobili podczas pracy i wydawało się, że może umrzeć, mówili o niej, jak o przedmiocie: „Rzućcie ją do tej stodoły z tyłu. Albo się wyliże, albo…”.(10) Nie mają więc skrupułów przed pozbawieniem kogoś życia, a to nie różni się od postępowania nazistów. Są nieczuli i nie mają wyczucia, co powinni mówić. Prawie wprost zadają komuś, kto przeżył obóz koncentracyjny, pytanie, dlaczego wciąż żyje, a nawet obwiniają Gitę za to, że uniknęła zagłady. Kiedy mówi, że wróciła, odpowiadają: „Podczas gdy miliony niewinnych padły”.(11) Wzburzenie może spowodować także sposób, w jaki zwracają się do niej: „Już żeśmy się z tobą, smrodzie jeden, dość nacackali. (…) Wina twojej familii jest oczywista i szlus. Decydujący był i jest obcy język. A u was się ausgerechnet za zamkniętymi drzwiami szprechało na sto dwa”.(12) Co więcej, najbardziej wrogi wobec niej był Ladisław Stolarz, który, jak się później okazało, był więźniem łagru. Jak widać, nawet ofiara ofierze może zgotować straszny los i z dnia na dzień stać się bezwzględna. Zamiast zrozumieniem, prawie dał Gicie śmierć, a także przyczynił się do śmierci Adina.
Dla osoby powracającej z obozu wrogiem nie jest tylko otoczenie sprzed czasów wojennych, kiedyś przyjazne, a teraz nastawione na doprowadzenie do jej zniknięcia. Jej największym wrogiem jest jej własna psychika, z którą musi walczyć. W głowie Gity wciąż przewijają się obrazy z obozu. Rozmyśla o tym, kogo można było jeszcze uratować i w jaki sposób. Życie w obozie przypomina jej się przy najprostszych, codziennych czynnościach, np. przy gotowaniu. Doświadczenie uwięzienia funkcjonuje jako rodzaj ekskluzywnej wiedzy o sobie i świecie. Jest to rodzaj intelektualnego przepracowania przeżytej przeszłości lub niejasne poczucie wtajemniczenia. Jednakże zanim to nastąpi na poziomie uświadomionym, praktyka obozowa zostaje wtopiona w ciało, jako rodzaj postrzegania.(13) Dość uderzającym momentem jest ten, w którym przychodzi jej ochota na zupę pokrzywową, dzięki której można było przeżyć w obozie, bo dało się ją zrobić z łatwo dostępnych składników: „To moje doświadczenie z Terezina, którym się z Wami chętnie podzielę. Zupę można zrobić z jednego liścia zakurzonej pokrzywy. Mam ochotę na zupę pokrzywową”.(14) To pokazuje, jak obóz powraca w myślach ofiar – dzieje się to za sprawą powracających snów, wrażeń nie–stąd, wspomnień oraz sposobów obchodzenia się z przedmiotami (w tym przypadku – obchodzenie się z posiłkiem).(15) We wszystkim, co dzieje się w jej życiu, widzi analogię do czasów, kiedy była w obozie. Podobnie było, kiedy starała się o ugodę z mieszkańcami Puklic: „Mówi do mnie na stojąco. Ja siedzę. Przed trybunałem samozwańców. Ostateczne ogłoszenie wyroku. Wina nie jest znana”.(16) To całkowicie paraliżuje jej życie, jednak drastyczne obrazy pozostają w pamięci na zawsze, zwłaszcza gdy widziało się śmierć tysięcy, a nawet milionów osób i samemu było się jej blisko.
Dramatyczne doświadczenia z przeszłości oddziałują także na życie rodzinne. W relacjach z dziećmi ocalali z obozów oscylują pomiędzy potrzebą a obawami przed bliskością. Emocjonalna sztywność i wycofanie z relacji partnerskiej wiązane jest z trudnościami odczuwania witalności, radości życia.(17) Trudno jest żyć normalnie i kochać po tym, jak widziało się masowe zabójstwa ludzi. Gicie było bardzo trudno w stosunkach rodzinnych. Zarzucano jej, że interesuje się tylko sobą, że żyje we własnym świecie i w ogóle nie jest zainteresowana mężem, dziećmi i wnukami. W starszym wieku praktycznie nie kontaktuje się z rodziną, jedyną osobą, która wydaje się nią interesować (chociaż można powiedzieć, iż bardziej przyciąga ją sprawa walki o majątek), jest jej wnuczka – Bara. Warto także dodać, że Gicie bardzo trudno było o szczęśliwe życie rodzinne. Zabito na jej oczach jej czteromiesięczne dziecko, a jego głową rzucano jak zwykłym przedmiotem. Jej mąż nie wytrzymał tego i zabił się. Dopiero z drugim mężem udało jej się stworzyć choćby podstawy rodziny, chociaż zawsze była zamknięta w swoim świecie. Nie można jednak zarzucić jej braku miłości do dzieci. Wystarczy popatrzeć na to, że w czasie, kiedy dokonywano na niej zbiorowego gwałtu, myślała przede wszystkim o tym, żeby nie obudzić swojego synka, by też nie stał się ofiarą przemocy. Głównej bohaterce, co jest zrozumiałe ze względu na jej doświadczenia, często trudno jest utrzymać emocje na wodzy. Pokazuje to moment, kiedy prawie rzuciła się ze skalpelem na jednego ze swoich pacjentów.
Życie osoby wyzwolonej z obozu to nieustanne rozdrapywanie ran i niemożność ich, chociaż częściowego, zagojenia. Dzieje się tak nie tylko przez własne wspomnienia, ale także z powodu innych ludzi. W czasie pierwszego powrotu zachowanie mieszkańców Puklic przywodzi jej na myśl metody z obozu. Podobnie jest w obozie pracy, w którym znalazła się po ucieczce z rodzinnej miejscowości. Bicie po stopach, aby nie uciekła, od razu przypomina jej metody z okrutnych czasów wojny. Przy wejściu zabierają jej wszystkie rzeczy, tak samo, jak działo się to w czasie selekcji w obozie. Największym dramatem wydaje się jednak próba ugody z mieszkańcami Puklic, kiedy pod wpływem wyciągnięcia publicznie jej pobytu w szpitalu psychiatrycznym przyznaje także, co stało się w jej dorosłym życiu. Swoje przeżycia opisuje w szczegółach, które szokują wszystkich. Dla czytelnika uczucie szoku dodatkowo potęguje stosowany przez autorkę zabieg stosowania krótkich zdań, które wzmagają także uczucie niepokoju. Po jej opowieści widać także, że los wcale nie oszczędza ofiar wojny. Jej życie nie było usłane różami, wręcz przeciwnie – po wyjściu z obozu musiała zmierzyć się z wieloma innymi trudnościami, które okrutnością nie odbiegały od metod stosowanych przez nazistów. To także początkowo życie w ciągłym strachu. Szesnastoletnia Gita, gdy sprawy nie ułożyły się po jej myśli, szuka kryjówki: „Wybiegam, w pędzie mijam kapelusz taty, wyskakuję drewnianymi drzwiami w kierunku zabudowań gospodarstwa, instynktownie szukam najbezpieczniejszej kryjówki, szacując szanse. Instynkt samozachowawczy. Wyrobiony tam”.(18)
Koniec II wojny światowej nie był końcem dramatu poszczególnych jednostek. Radka Denemarková w swojej powieści pokazuje, jak trudny był powrót do Czech Niemców, którzy wcześniej tam mieszkali. Są traktowani jak zdrajcy, kolaboranci. Nie ma dla nich litości, a ich majątek jest bezprawnie rozdzielany między innych mieszkańców danej miejscowości. Życie ofiar wojny staje się kolejną walką – tym razem nie tylko o przetrwanie z własną psychiką i nieprzyjaznymi sobie ludźmi, ale także walką o sprawiedliwość, której często nie są w stanie dosięgnąć. W powieści przedstawione jest to, co w historii często jest ukrywane – osoby wyzwolone z obozów często nie mogły liczyć na pomoc i były pozostawione same sobie zwłaszcza wtedy, gdy miały niemieckie korzenie. Były bezpodstawnie wrzucane do jednej kategorii wraz z nazistami, a ich tragedia była wykorzystywana przez wiele nieuczciwych osób do wzbogacenia się. Osoby, które powinny być traktowane z szacunkiem i móc chociaż podjąć próbę zapewnienia sobie radości z egzystencji, po przekroczeniu bramy obozu po wyzwoleniu wkraczały w kolejny krąg piekielny.
Korekta: Marta Piasecka
Przypisy:
(1) R. Denemarková, Pieniądze od Hitlera, Oficyna Wydawnicza ATUT – Wrocławskie Wydawnictwo Oświatowe, Wrocław 2008, s. 17.
(2) K. Jonca, Dekrety prezydenta Edvarda Beneša. Niemcy w czechosłowackiej doktrynie politycznej i prawnej z lat 1920–1945, Wydawnictwo Uniwersytetu Wrocławskiego, Wrocław 2005, s. 99 – 100.
(3) A. Grajewski, Trudne pojednanie. Stosunki czesko-niemieckie 1989–1999, Centrum Stosunków Międzynarodowych, Warszawa 2000, s. 21.
(4) R. Denemarková, dz.cyt., s. 157.
(5) Tamże, s. 160.
(6) Tamże, s. 225.
(7) M. Eliade, Sacrum, mit, historia. Wybór esejów, wybór Marcin Czerwiński, Państwowy Instytut Wydawniczy, Warszawa 1974, s. 62.
(8) R. Denemarková, dz.cyt., s. 17.
(9) B. Olsen, W obronie rzeczy. Archeologia i ontologia przedmiotów, Wydawnictwo IBL, Warszawa 2013, s. 233.
(10) R. Denemarková, dz.cyt., 32.
(11) Tamże, s. 27.
(12) Tamże, s. 29.
(13) Ł. Posłuszny, Powroty do normalności więźniów obozów koncentracyjnych, https://repozytorium.uph.edu.pl/bitstream/handle/11331/2153/Pos%C5%82uszny.%C5%81_Powroty%20do%20normalno%C5%9Bci.pdf?sequence=1, dostęp: czerwiec 2021, s. 6.
(14) R. Denemarková, dz.cyt., s. 155.
(15) Ł. Posłuszny, dz.cyt., s. 5.
(16) R. Denemarková, dz.cyt., s. 95.
(17) K. Prot, Życie po Zagładzie. Skutki traumy u ocalałych z Holocaustu. Świadectwa z Polski i Rumunii, Instytut Psychiatrii i Neurologii, Warszawa 2009, s. 92–95.
(18) R. Denemarková, dz.cyt., s. 21.