smokiniata

View Original

Kiustendilskie poetki - Maria Grubeszliewa

Deszcz i słońce

Powietrze drży ze świeżości
a kasztany na końcu ściany 
płakały. Spoglądam:
i deszcz, i słońce w deszczu.

Krew w moich żyłach pluska
jak fale na rzece,
która wezbrała na wiosnę, i chcę
być dzieckiem by wciąż

mnie dotykał jak pieszczota – 
tańcujący – wiosenny deszcz
i o śmierci, co nas czeka.
nie pomyśleć ani razu.

Deszcz pada. Wszędzie pachnie
ciepłą wilgotną glebą. 
Drzewa, kamienie, porosty 
uwalniają wokół swój oddech.

I wiem: w tym momencie w lesie
pęka grzyb i życie
pod każdym kamykiem się rodzi,
nie wiedząc po co. 

Ja też nie myślę po co –
tylko żyć chcę,
choćbym była drzewem,
muszką, małżem albo ptakiem.

Wiosna

Że przyszła i w drzwi puka –
poznasz po tylu rzeczach! 
Po piosence rytmu kropli,
po dziwnych głosach nocy…

Po tamtym powietrzu, pełnym aromatów,
po nieboskłonie błękitnym – krystalicznie czystym,
po wschodach, zachodach złotych,
po pierwszym zieleniącym się liściu.

I po tym, że znów w snach zanurzony,
ty wstajesz, zapalasz lampę późną nocą
i siadasz by napisać krótką piosenkę
o miłości.

Pierwsze promienie

Śnieg, stopiony, z bulgotaniem spływa
i wlewa się do studzienek.
Na słońcu usiadła jakaś dziewczyna,
przed progiem milcząco przygląda się wróblom. 

Te przylatują w grupie, kłócą się, ćwierkają,
poddziobują się z powodu kilku ziaren…
Krew buzuje rozgrzana i bliska
w ich małych ptasich serduszkach. 

Dziewczyna wszystkim dziś się raduje:
zakwitłą wczoraj kukurydzą,
słońcem, przecinającym niczym siekierą
w pół słoneczny próg. 

Tymczasem poruszyła rękami
a spłoszone wróble czmychnęły.
W błocie pozostają trójpalczaste ślady
i ani jednego zapomnianego ziarenka.

Korekta: Angelika Kosieradzka, Yordanka Ilieva-Cygan


Maria Grubeszliewa - bułgarska poetka, pisarka i tłumaczka, urodzona w 1900 r. w Kjustendile. Wniosła duży wkład w publikację bułgarskich czasopism poetyckich i w tłumaczenia dzieł światowych pisarzy takich jak George Byron czy Lew Tołstoj. Aktywnie uczestniczyła w poetyckich ruchach antyfaszystowskich, za które wraz ze swoim mężem, została internowana - najpierw w mieście Pazardżik, a później we wsi Somowit. Mimo że w rodzinnym mieście spędziła raptem niewielki ułamek swojego życia, w jej wierszach dostrzec można nawiązanie do obrazu przyrody jej dzieciństwa. Poetka w swojej twórczości w prosty sposób oddaje podziw dla niezachwianego rytmu natury, w którym każde nawet najmniejsze życie ma wartość i znaczenie.


Pomysł na przekład akurat tych wierszy pojawił się podczas pracy nad „polską" częścią międzynarodowego projektu pt. „Malownicza Bułgaria", organizowanego przez Uniwersytet w Płowdiwie. Celem projektu jest stworzenie kilku tras łączących konkretne miejsca na mapie Bułgarii z tekstami kultury do nich nawiązujących. Od samego początku chciałam, aby moim punktem na tej mapie był Kjustendił - miasto zachwycające swoją okoliczną przyrodą, która była inspiracją dla jednego z ważniejszych bułgarskich malarzy - Władimira Dimitrowa – Maistora. Dzięki pomocy dr Sylwii Siedleckiej, która opiekuje się polską grupą projektu, odnalazłam utwory dwóch poetek pochodzących z Kjustendiłu. Autorki odkrywają przed czytelnikiem istotę wszechświata, kryjącego się w zwyczajnych, a nawet prozaicznych odsłonach codzienności. Uważnie obserwują świat przyrody, nie chcąc znaleźć się w jego centralnym punkcie odsuwają się na bok, tym samym otaczając go szacunkiem. Postawa poetek wydaje mi się bardzo bliska i niewątpliwie łączy się ze sposobem w jaki ja sama postrzegam Kjustendił i jego okolice. Bardzo prędko doszłam do wniosku, że to właśnie wiersze tych autorek powinnam przetłumaczyć i opublikować w mojej „trasie".