smokiniata

View Original

Ewolucja rytuału picia wódki w Polsce i w Rosji

Patrząc na statystyki pokazujące roczną konsumpcję alkoholu na świecie, możemy zauważyć, że w większości z nich państwa Europy Środkowo-Wschodniej zdecydowanie deklasują konkurencję. Niechlubny prym w tych zestawieniach wiodą przede wszystkim Polska i jej wschodni słowiańscy sąsiedzi: Ukraina, Białoruś i Rosja. W państwach tych występuje swoista kultura picia alkoholu wysokoprocentowego, a czynność picia urosła do rangi rytuału, który praktykowany jest przy każdej możliwej okazji. Dla dużej części społeczeństwa alkohol jest głównym punktem przyjęcia, przyćmiewa czasem samą okazję do zabawy. Nie bez znaczenia jest również rodzaj pitego alkoholu. W naszym kręgu kulturowym największym poważaniem cieszy się wódka, która w efekcie historycznych zawirowań stała się nieodłączną częścią historii narodów tej części Europy. Na przestrzeni lat pijaństwo Polaków i mieszkańców państw wschodniosłowiańskich obrosło legendą, a sama flaszka czystej stała się ważnym symbolem narodowym i charakterystycznym elementem kultury. Aby odkryć przyczynę tego stanu rzeczy, należy przyjrzeć się historii zwyczajów alkoholowych i ich ewolucji na przestrzeni wieków.

Choć wydawać by się mogło, że wódka w naszym kręgu kulturowym obecna jest od zawsze, to alkohol ten nie był napojem popularnym wśród średniowiecznych ludów słowiańskich. Słowianie pili w tamtych czasach raczej powściągliwie, ograniczając libacje jedynie do specjalnych okazji, takich jak wesela i najważniejsze święta kościelne. Sposób i rozmiary picia zależały głównie od możliwości finansowych konsumentów oraz od dostępności danego alkoholu. Średniowieczni Słowianie nie różnili się więc za bardzo od swoich zachodnich sąsiadów zarówno pod względem rodzaju wypijanego alkoholu, jak i jego ilości. Raczyli się oni głównie piwem i winem, z czego ten drugi przeznaczony był zwykle dla osób z wyższych warstw społecznych. Jedynym napojem wyróżniającym Słowian od reszty mieszkańców średniowiecznej Europy były miody pitne, z których słynęło głównie Królestwo Polskie i Wielkie Księstwo Litewskie. Należy również zaznaczyć, że w średniowieczu panowało zupełnie inne postrzeganie napojów alkoholowych. Uważano je za znacznie zdrowsze dla organizmu niż mleko, soki czy nawet woda, gdyż bakterie tam zawarte często prowadziły do śmiertelnych chorób.

Wódka dotarła na Słowiańszczyznę dopiero w XVI w., a jej pojawienie się dało początek znacznemu nadużywaniu alkoholu przez lokalną ludność. Napój ze sfermentowanego zboża z miejsca skradł serca dawnych Słowian, stając się ulubionym trunkiem wszystkich klas społecznych. Wtedy też w Rzeczypospolitej zaczął kształtować się swoisty rytuał biesiadny, który pośrednio doprowadził ostatecznie do upadku państwa i jego rozbiorów. Szlachta polska poświęcała na libacje i zakrapiane zabawy każdą wolną chwilę, a upijanie się do nieprzytomności zyskało status okazania szacunku gospodarzowi. Przy stole obowiązywały reguły, których nieprzestrzeganie odbierane było jako zniewaga pozostałych uczestników popijawki. Nieodłącznym elementem każdej zabawy były toasty, wznoszone przez gospodarza za zdrowie każdego gościa obecnego na sali. Wtedy też pojawiła się praktyka „picia do dna”, bardzo charakterystyczna dla kultury alkoholowej Polaków i Słowian wschodnich. Zaraz po wzniesieniu toastu, kielich gościa był z powrotem napełniany, a zabawa trwała dalej. Rytuał ten przypominał swoistą grę ze ściśle określonymi zasadami, w której rolę sędziów pełniła służba gospodarza. Gdy służący zauważyli, że któryś z gości nie stosuje się do zasad zabawy, karali go dodatkowym kielichem alkoholu (karniakiem), a następnie delikwent wypić musiał zawartość dwóch kielichów na środku sali, tak aby wszyscy widzieli, że zniewaga została odkupiona. Sama tradycja wznoszenia toastów pokazuje stosunek społeczeństwa do alkoholu wysokoprocentowego i stała się podstawą dzisiejszego sposobu picia, praktykowanego w tej części Europy. Świadczy ona o roli, jaką wódka pełniła w społeczeństwie, i o jej znaczeniu rangi niemal sakralnej. Bezpodstawne picie wódki postrzegano jako grzech, dlatego należało znaleźć uzasadnienie nadmiernego pijaństwa. Akurat w aspekcie szukania owego uzasadnienia szlachta Rzeczypospolitej nie miała sobie równych. Na przywitanie pito prynukę, następnie toast za zdrowie osób żywych, za dusze zmarłych, za zgodę zwaśnionych, a na końcu biesiady na odchodne strzemiennego, aby godnie pożegnać gościa i podziękować mu za udział w zabawie. Podczas pijatyki powszechne były również swego rodzaju zawody wytrzymałościowe, polegające na rywalizacji dwóch panów lub całych drużyn, podczas których usiłowano wypić określoną ilość alkoholu w jak najkrótszym czasie. 

To wszystko przełożyło się na fatalną opinię, jaką cieszyła się szlachta polska na zagranicznych dworach. Wielu wysłanników z Europy Zachodniej zapraszanych na szlacheckie pijatyki zdawało relację z okropności, które widzieli. Doskonale świadczą o tym słowa nuncjusza papieskiego Juliusza Ruggiena, który w liście do papieża Piusa V tak opisywał społeczeństwo Rzeczypospolitej: Upijanie jest u nich chwalebnym zwyczajem, niewątpliwym dowodem szczerości i dobrego wychowania. Trzeźwość zaś poczytywana jest za grubiaństwo i znak podstępności charakteru. Podobną opinię mieli również kupcy, szeroko komentujący sposób załatwiania interesów, którego nieodłącznym elementem było jego przepicie, czyli inaczej mówiąc przypieczętowanie transakcji poprzez wspólne wypicie butelki alkoholu wysokoprocentowego. Trudno się dziwić, że dla osób nieprzyzwyczajonych do spożywania takich ilości alkoholu były to praktyki dosyć egzotyczne, a nawet barbarzyńskie. 

Podobnie sprawa się miała za naszą wschodnią granicą. Stosunek Słowian Wschodnich do alkoholu świetnie obrazują słowa księcia Włodzimierza, władcy Rusi Kijowskiej. Książę szukający „nowoczesnej” wiary zaprosił na swój dwór posłów, którzy mieli wytłumaczyć mu zasady ich religii. Z początku największe wrażenie zrobił na władcy poseł reprezentujący islam, jednak gdy książę usłyszał, że wiąże się to z abstynencją, rzekł: Rusi jest’ wieselje piti, nie możem biez togo biti (Dla Rusi radością pić, nie możem bez tego żyć). Można stwierdzić, że słowa Włodzimierza obrazowały poczynania późniejszych władców Rusi oraz Imperium Rosyjskiego. Również w wypadku narodów wschodniosłowiańskich przełomowy okazał się wiek XVI i pojawienie się wódki, która w dużym stopniu zrewolucjonizowała gospodarkę i kulturę Księstwa Moskiewskiego, a następnie Imperium Rosyjskiego. U naszego wschodniego sąsiada wódka stała się nie tylko fundamentem dobrej zabawy, ale również formą ściągania danin i elementem zorganizowanej machiny finansowej. Wódka poprzez swoje wyjątkowe właściwości i fakt, że się nie psuje, zaczęła być formą lokowania pieniędzy i pełniła podobną funkcję jak kilka wieków wcześniej sól czy złoto. Sposób otrzymywania wódki był prosty i tani, przez co również bardzo dochodowy. Pod koniec XVI w. w Księstwie Moskiewskim następowała rewolucja w rolnictwie. Wraz z przejściem na trójpolówkę właściciele ziemscy notowali znaczne nadwyżki zboża, które niemal całościowo były przeznaczane na produkcję wódki, której cena o kilkaset procent przewyższała koszty produkcji. Władze rosyjskie szybko spostrzegły ogromny potencjał drzemiący w tym alkoholu. Od połowy XVII w. wyłączność na produkcję i sprzedaż alkoholu miały państwowe karczmy, które odprowadzały do skarbca znaczne podatki. Jednak nawet ten system nie zraził biednych mieszkańców prowincji do regularnej alkoholizacji. Chłopi gotowi byli wydać ostatnią kopiejkę, aby tylko wlać sobie do gardła wysokoprocentowy trunek. Zresztą nie inaczej sprawa się miała w wypadku wyższych warstw społecznych. O libacjach i orgiach organizowanych na dworze carskim przez cara Iwana IV Groźnego i jego następców krążą legendy, a alkoholizm był rzeczą powszechną wśród najbliższego otoczenia władców. Na wschodzie Słowiańszczyzny nie wykształciła się jednak tak silna tradycja wznoszenia toastów. Wydawać by się mogło, że samo pijaństwo było tam swego czasu tak powszechne, że nie wymagało usprawiedliwienia. Częstą praktyką było jednak zagryzanie alkoholu, czyli jedzenie przekąsek zaraz po wypiciu trunku. Zwyczaj ten wynikał prawdopodobnie z faktu, że alkohol otrzymywany był zwykle jak najtańszym kosztem i pozostawiał wiele do życzenia w kwestii smaku. Główną jego zaletą był efekt, jaki uzyskiwało się po wypiciu, jednak nieprzyjemny posmak nie pozwalał w pełni cieszyć się tym stanem.  

Wraz z upadkiem Rzeczypospolitej i rozbiorami Polski rozpoczął się proces narzucania władzy carskiej na nowo zdobytych ziemiach. Jednym ze środków, który miał pomóc w utrzymaniu porządku na zajętych terenach była właśnie wódka, która na terytorium byłej Rzeczypospolitej sprzedawana była za grosze, aby rozpite w ten sposób społeczeństwo polskie nie garnęło się do odzyskania utraconej niepodległości. Praktyki te nie przyniosły jednak takich rezultatów, jakich życzyliby sobie carscy zarządcy ziem okupowanych. Pijacki zwyczaj biesiadowania szlachty polskiej przetrwał i paradoksalnie stał się swego rodzaju ostoją polskości i dziedzictwa Rzeczypospolitej. Z biegiem czasu polski sposób picia wódki został wzbogacony o czynności zaczerpnięte od zaborcy, takie jak wcześniej wspomniane zagryzanie. W XIX w. powszechnie zaczęto łączyć wódkę z ogórkiem kiszonym lub suchym chlebem. Wiek ten przyniósł również wiele zmian w postrzeganiu alkoholu przez różne warstwy społeczeństwa polskiego. Wśród mieszczan i rodów nowobogackich wódka zyskała status alkoholu chłopstwa, a jej miejsce zajęła gama alkoholi z Europy Zachodniej, które zwykle dobierane były odpowiednio do potraw. Należy jednak zaznaczyć, że taki sposób kulturalnej alkoholizacji przestrzegany był jedynie podczas spotkań w gronie śmietanki towarzyskiej. Poza sferą oficjalną burżuazja i arystokracja równie chętnie sięgała po gorzałkę jak dużo ubożsi mieszkańcy wsi czy robotnicy.

Wiek XX przyniósł kolejne zmiany w sposobie picia alkoholu wysokoprocentowego i w jego społecznym postrzeganiu. Najbardziej interesujący pod tym względem jest okres po II wojnie światowej. Polska będąca w strefie wpływów Związku Radzieckiego, stała się częścią wielkiego mechanizmu sowieckiej alkopolityki. Zarówno politycy radzieccy, jak i polscy nie stronili od alkoholu, a wódka stała się symbolem przyjaźni niegdyś zwaśnionych narodów. W latach 60. i 70. XX w. Polska była centrum zaopatrywania w ten zacny trunek całego Układu Warszawskiego, co wręcz nadało gorzałce status waluty wymiennej na rynkach międzynarodowych. W czasach Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej rozpowszechnił się kolejny dosyć specyficzny zwyczaj, jakim jest popijanie wódki napojem bezalkoholowym. Zwyczaj ten przetrwał do dziś i jest najczęściej spotykaną formą spożywania czystej. Jedyną różnicą jest rodzaj popitki, który wcześniej stanowiła głównie woda, natomiast dzisiaj jest to najczęściej sok lub napój gazowany. Zgoła inaczej sprawa się miała w ZSRR, gdzie popijanie uważane było za profanację i nietakt. Wśród Rosjan sposób picia Polaków traktowany był prześmiewczo i zwykło się mówić, że wódkę z sokiem piją tylko menele.    

Analizując zwyczaje spożywania alkoholu z różnych stron świata, można dojść do wniosku, że w tym aspekcie zdecydowanie najwięcej wspólnego mamy z państwami należącymi niegdyś do Imperium Rosyjskiego, a następnie do ZSRR. Poprzez wieki kontaktów i wzajemnego oddziaływania wykształciliśmy wyjątkowy mechanizm, będący dla zagranicznych obserwatorów czymś egzotycznym i niezrozumiałym. Często można spotkać się ze stwierdzeniem: Czemu pijecie wódkę skoro jest taka niedobra!?. Dla osoby spoza naszego kręgu kulturowego ciężko pojąć, że to nie smak stanowi siłę tego alkoholu. Wódka jest nierozłącznie związana z naszą historią i tradycjami. Wspólne spożywanie tego alkoholu ma nie tylko wartość czysto rozrywkową, ale przede wszystkim społeczną. Picie wódki to rytuał, który zbliża pijące go osoby bardziej niż jakikolwiek inny trunek. Pijąc piwo, wino czy whisky każdy uczestnik spotkania pije samodzielnie, nie nawiązując znacznej interakcji z resztą grupy. Jednak w wypadku spożywania czystej wszyscy piją razem, zbijając się ochoczo kieliszkami i krzycząc: Na zdrowie!, Za zdarovje! czy „Bud’mo!”. Jest to też jeden z niewielu momentów, gdy Polacy i Rosjanie potrafią znaleźć wspólny język, odkładając na bok historyczno-polityczne dysonanse. 

Korekta: Marta Piasecka


Bibliografia:

M. Dampz, Alkohol i biesiadowanie w obyczajowości Polaków, Toruń 2005

S. L. Mark, Imperium wódki. Alkohol, władza i polityka w Rosji carskiej, Warszawa 2015