Czeski fenomen: telewizyjna „detektivka”
Na początku lutego, kiedy geopolityka nie była jeszcze tematem numerem jeden, czeskojęzyczyny Twitter dyskutował o serialach. Głównie dwóch. Przedstawiciele młodego pokolenia, urodzeni pewnie już po roku 2000, komentowali w poniedziałki kolejne odcinki drugiego sezonu Euforii. Starsi użytkownicy portalu czekali na wieczory niedzielne, by z nie mniejszym entuzjazmem pisać o bliższych sobie Devadesátkach (Latach 90.), bijącym rekordy popularności serialu kryminalnym ČT.
Te w Czechach stanowią pewien fenomen. Trochę wyolbrzymiając na potrzeby efektownej tezy, można nawet odnieść wrażenie, że całą twórczość telewizyjną w tym kraju stanowi jedna wielka „detektivka”, a poszczególne, powstające taśmowo produkcje są tylko jej kolejnymi sezonami. Nie chcąc opierać się na samym wrażeniu, postaram się przybliżyć owo zjawisko za pomocą liczb.
Nagromadzenie widzianych przeze mnie tweetów dotyczących serialu w reżyserii Petra Bebjaka zdecydowanie odpowiadało jego popularności. Devadesátkom udało się pobić kilka ustanowionych przed wieloma laty rekordów. Jest to sukcesem o tyle większym, że telewizji linearnej przybyło przecież ostatnimi czasy kilku bardzo poważnych konkurentów w walce o uwagę widza, także spragnionego odcinkowych historii. Mimo to każdą odsłonę lutowego hitu ČT1 oglądało średnio 2,23 miliona osób(1). Piąty epizod, mogący pochwalić się najwyższym wskaźnikiem 2,41 milionów odbiorców, był najbardziej oglądanym programem emitowanym w niedzielnym prime timie w historii pomiarów przeprowadzanych metodą elektroniczną (a więc od 1997 roku). Populacja Czech to obecnie 10,6 miliona mieszkańców, co oznacza, że Devadasátkami żyło co niedzielę około 22% z nich. Z takimi liczbami serial musiał oczywiście zdominować niedzielne, wieczorne pasmo. Miał w nim udział na poziomie 47,51%. Prosty rachunek pozwala więc stwierdzić, że telewizję w tym momencie oglądało w Czechach ponad 5 milionów ludzi, a więc połowa populacji. Dla porównania w Polsce, podczas barażowego meczu o udział w piłkarskich mistrzostwach świata, przed odbiornikami zasiadło 12 milionów, a 3,5 miliona z nich wybrało spotkanie ze Szwecją. Nawet przy okazji cieszącego się takim zainteresowaniem wydarzenia ogólny procent oglądających telewizję jest u nas znacznie niższy.
Zostając nad Wisłą, warto przywołać najpopularniejszy obecnie (i również pokazywany w pierwszym programie publicznego nadawcy) polski serial kryminalny – Ojca Mateusza. Mimo panowania na krajowym podwórku, nie przekracza obecnie dwóch milionów oglądających, a i tak osiąga ostatnio wyniki lepsze niż na przykład przed rokiem. Choć ma czterokrotnie większą grupę odbiorców, Devadesátky dość wyraźnie górowały nad polską wersją Don Matteo. Porównywanie tych produkcji jest co prawda z wielu względów nieuzasadnione, ale to nieuzasadnienie wynika właśnie ze specyfiki czeskiej „detektivki” i jej pozycji w telewizyjnym ekosystemie.
Devadesátky trzeba by było bowiem porównywać raczej z Belfrem, Krukiem, Klangorem czy Watahą, czyli serialami tworzonymi dla stacji premium, przez co osiągającymi zupełnie inne wyniki oglądalności. W Czechach tworzeniem tzw. quality tv od lat zajmuje się jednak właśnie ČT, a więc telewizja publiczna, a produkcje z założenia raczej niższej jakości są domeną stacji komercyjnych. Artystyczne ambicje tamtejszego odpowiednika naszej TVP idą w parze z jego możliwościami finansowymi. Państwowy nadawca bardzo mocno wspiera krajową kinematografię, ale też korzysta z jej największych nazwisk, regularnie zatrudniając, także przy kręceniu „detektivek”, chociażby Jana Hřebejka czy Ivana Trojana.
Na średnią jakość serialu kryminalnego produkcji Czeskiej Telewizji negatywnie wpływa jednak jego nadprodukcja. Devadesátky spotkały się z bardzo pozytywnym przyjęciem. Były wychwalane przez widzów w różnych miejscach internetu, zyskały też uznanie w oczach krytyków. Produkcja przedstawiająca kilka rzeczywistych śledztw, którymi Republika żyła w latach 90., została okrzyknięta najlepszą od czasów Případów 1. oddělení, których jest zresztą prequelem. Już tydzień po wyemitowaniu jej finału na ekrany weszły jednak Vražedné stíny (jak najbardziej kryminalne, ale klasyfikowane jako dwuczęściowy film telewizyjny), a po nich już wieloodcinkowe Stíny ve mlze Radima Špačka i obie te produkcje punktują już u publiki i recenzentów znacznie słabiej. Bardzo szybko zapomniano też o niczym się niewyróżniających tegorocznych serialach poprzedzających Devadesátky na antenie ČT1. Skala fenomenu jest naprawdę duża. Od kiedy Czechosłowacka Telewizja z oczywistych względów zmieniła się w Czeską, co trzeci produkowany przez nią serial (rozumiem przez to także co najmniej dwuodcinkowy miniserial) jest serialem kryminalnym. W samym pierwszym kwartale roku 2022 na ekrany tego nadawcy weszły już trzy kolejne takie produkcje (a Devadesátkom towarzyszył jeszcze serial dokumentalny o tamtych pracowitych dla służb mundurowych czasach). TV Nova zaprezentowała generyczny Odznak Vysočina (bardzo popularny rodzaj serialu pokazujący pracę grupy policyjnych detektywów w różnych regionach kraju, często krytykowany za to, że lokalnych stróżów prawa i tak gra wąska grupa aktorów praskich), Voyo zaś – kryminalny dramat Guru, który podobnie jak Podezření ČT nie jest „detektivką” w pierwszej kolejności, ale niewątpliwie jest nią w znacznej części.
Trzy miesiące tego roku wystarczyły więc Czechom na wyemitowanie tylu seriali kryminalnych, ile w Polsce zadebiutowało na ekranach w całym roku 2021. Polską piątkę tworzą Rojst’97 (Netflix), Pajęczyna (Player), Układ (AXN), Klangor (Canal+) i Skazana (Player). Próżno szukać tu TVP, która stawia na bezpieczne kontynuowanie mającego wzloty i upadki oglądalnościowe Ojca Mateusza. Skazana co prawda trafi na antenę TVN, ale dopiero w tym roku.
Ogólna tendencja jest jednak zauważalna: polski serial kryminalny przenosi się do internetu. Zachowuje się jak przystało na serial gatunkowy – szuka swojej niszy, godząc się na to, że fan gatunku musi go znaleźć, być może też dodatkowo za obejrzenie zapłacić. Fenomen czeskiego serialu kryminalnego polega zaś na tym, że nie tylko dąży do bycia, ale zdecydowanie jest mainstreamem. Tworzy mainstream. Jeżeli jest wyjątkowo udany, jak w wypadku Devadesátek, pozwala pokazującej go telewizji osiągnąć rewelacyjne jak na obecne czasy wyniki oglądalności. Jeżeli nie wychyla się poza przeciętność – i tak niemal na pewno osiągnie poctivy – jak powiedzieliby Czesi – milion widzów, co zdecydowanie nie jest żadną rewelacją, ale nadal stanowi przecież 10% populacji kraju. Fenomen czeskich „detektivek” tkwi w liczebności – zarówno powstających taśmowo produkcji, jak i oglądających je później ludzi.
PS
W tekście celowo nie szukam przyczyn zjawiska, jakim jest tak ponadprzeciętna – przynajmniej w porównaniu z Polską – popularność „detektivky”. Sam ten często używany przeze mnie w kontekście serialu kryminalnego termin odnosi się przede wszystkim do literatury i to w jej świecie dałoby się pewnie owe przyczyny znaleźć, chociażby ze względu na chronologiczne pierwszeństwo. To jest tematem na inne rozważania i wymaga badań innego typu. Miejmy jednak w pamięci, że gatunek eksplorowali (zarówno tworząc, jak i pisząc o nim) tacy giganci czeskiego pióra, jak Karel Čapek, Josef Škvorecký czy Jan Zábrana. Próbował też Milan Kundera, choć sam twierdził, że mu nie szło.
Niedosyt związany z tą kwestią, jak również klasyfikacją i charakterystyką podstawowych rodzajów czeskich seriali kryminalnych (granice podgatunków rysują się na myśl o telewizyjnej detektivce niemal automatycznie), postaram się wynagrodzić sobie i zainteresowanym tematem czytelnikom w niedalekiej przyszłości. Aha, Devadesátkom mimo wielu pobitych rekordów oglądalności, nie udało się pokonać Szpitala na peryferiach po 20 latach, który w 2003 roku potrafił gromadzić przed odbiornikami ponad cztery miliony widzów. Nawet tak rozkochani w kryminale Czesi jeszcze chętniej niż urokowi śledztwa podlegają bowiem sile nostalgii.
PS 2
Pewnym, bardzo wysokiej jakości, ucieleśnieniem opisywanego fenomenu dostępnym bez ograniczeń w Polsce są seriale Pustkowie (Pustina) i Nieświadomi (Bez vědomí), znajdujące się w bibliotece platformy HBO MAX. Pozostałych wspomnianych przeze mnie i niewspomnianych (a w wypadku tytułów takich, jak Cirkus Bukowsky, Svět pod hlavou, RAPL, Spravedlnost, Detektivové od Nejsvětější Trojice, Ochránce, Četnické humoresky i wiele innych) szukać należy na platformie iVysílání lub w innych miejscach internetu. Chcąc znaleźć najbardziej typowego przedstawiciela gatunku, reprezentującego średnią, a przy okazji cały czas popularnego i chętnie oglądanego, trzeba by było zapewne sięgnąć po dowolny odcinek Kriminálki Anděl.
Korekta: Angelika Kosieradzka
(1) Wszystkie dane dot. oglądalności w zależności od kraju pochodzenia produkcji za: Česká televize, MediaGuru.cz, WirtualneMedia.pl.